środa, 10 kwietnia 2019

Nie wpuść burego bo cię zje kolego

Jeśli o mnie chodzi, to, cóż. Skończywszy pracę, czekam na... pracę. Tak, bez dorobienia po godzinach za nauczycielską pensję nie za bardzo da się godnie żyć i  stworzyć sobie i rodzinie warunki rozwoju. I pieniądze są ważnym elementem  układanki, jaką jest nasze życie. Dlatego godzę się na więcej pracy niż, być może, warto. Może i dałoby się jakoś to taniej ogarnąć, nie wyjeżdżać, nie rozbudzać aspiracji a filmy oglądać tylko z ekranu na ścianie. Hm. Nie. Jednak posiedzę, poczekam, dodatkowe zajęcia wezmę. 

Nasłuchaliśmy się wszyscy o niebotycznych, średnich zarobkach. Ci, co puszczają te fejki na pewno nie pracują w szkole. Na pewno nie rozumieją specyfiki tej pracy i wynikających z niej obciążeń psychicznych. To    j e s t     specyficzny zawód. Myślę, że na chwilę obecną nie ma badań naukowych nad kondycją fizyczną młodszej generacji, którą dzisiejsi nauczyciele edukują. A moje obserwacje, od kilkunastu lat, narzucają mi pewne spostrzeżenie: kolejne generacje są coraz bardziej obciążone skutkami rozwoju technologicznego. Dzieci i młodzież wymaga coraz większego wsparcia specjalistów, tak, że sam, bidny nauczyciel matmy, polskiego czy historii, po prostu nie jest w stanie skutecznie pomóc. A słyszymy, jacy to nauczyciele durni są, bo, że zacytuję jeden z tekstów internauty: 'coraz głupsze dzieci ze szkoły wychodzą'. Że niby my, nauczyciele, sami durni i uczyć nie umiemy. Nie, nie. To nie tak. To chemia, którą puszczamy w powietrze i glebę. To nasza wygoda, której ulegliśmy, zezwalając na trucie  środowiska zewnętrznego i wewnętrznego. Korki, bo każdy jedzie autem. Tabletki na wszystko. Zero ciszy przy ryczącym ekranie. Wpędziliśmy się w schizofreniczny świat ułudy łatwego życia, za którą płacimy my sami i nasi potomni. 

Do tego wszystkiego, ze szkoły zrobiliśmy firmę serwującą usługi edukacyjne. Uczeń to klient a nauczyciel usługodawca. I to zniszczyło szacunek dla naszej profesji. I to my płacimy największą cenę za taki własnie układ. Wielu z nas, niestety, szuka pomocy u psychologów, bo napięcia, jakim jesteśmy poddawani robią z nas miazgę. Nie uczysz, nie wiesz. I naprawdę, należą nam się i wakacje i lepsze pieniądze. Młodzi ludzie, fachowcy, szliby do szkół, uczyć. Ale nie za tryb uzyskiwania awansu latami, przy 1600 na rękę na wejście. To jest jak potwarz. Dlatego państwo   m u s i   coś zmienić w polityce edukacyjnej. Musi, bo straci potencjał, który ma i nie będzie kim go zastąpić.

Zatem, róbmy, co każdy może. Ja nie strajkuję, bo mam maturzystów. Każdy z nas podjął jakąś decyzję. Każdy miał do niej prawo. I za to prawo właśnie, do wolnego wyboru, potrafiłam 30 lat temu wstawać o piątej rano, by pisać po murach 'Precz z komuną'. Komuna to była bura rzeczywistość. Skłócała i demoralizowała ludzi. Niszczyła kreatywność a promowała sztuczną jedność. Nie zezwalała na inne niż swoja opcje. Wyrwaliśmy się z tego. Nie wpuśćmy jej do naszych relacji i nie pozwólmy, by niszczyła środowisko naszej pracy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz