wtorek, 23 kwietnia 2019

Cóżem ci uczynił


Doczekaliśmy się ‘i po świętach’. Niektórzy już w pracy a  inni, jak ja na ten przykład, jeszcze mogą obijać się w zaciszach czterech, czy ilu tam, ścian. I co dalej? Nic? Wszystko przeminęło z większym lub skromniejszym wyborem smakołyków ze świątecznego stołu. Zajączek skąpiec nie przyniósł prezentów. 

I nigdy w moim domu tego nie zrobi. Bo nie. Bo Święta tej rangi nie zostaną nigdy sprowadzone do zajączka z prezentami, wesołego czy smutnego jajka i nawet całego koszyczka święconki. Bez męki, śmierci i zmartwychwstania Boga, to wszystko jest ołtarzykiem wystawionym współczesnemu bóstwu o dźwięcznym imieniu ‘tolerancja’. Tolerujemy wszystko, byleby nie to, co stawia nas do pionu i zmusza do trudnych pytań, konfrontujących sumienie z wyborami. Łatwiej przyznać rację tym, którzy proponują miłą ignorancję duchowości a w jej miejsce smakowanie chwili bez refleksji  w temacie skutków. Ich nie ma. Ważne jest to, co czujesz, jak czujesz i w imię prawa do zaspokajania siebie wolno ci założyć, że wszystko jest dobre. Jeszcze niedawno zło nazywano dobrem inaczej a teraz inaczej niepotrzebne. Cokolwiek zdecydujesz,   j e s t    dobre. Nie zastanawiaj się, dokąd to cię zawiedzie. Nie ma raju, nie ma życia po życiu. Ważne jest tylko to, co tu i teraz i temu właśnie, tej intensyfikacji odczuć, poświęć całą swoją ciekawość poznawczą. I pamiętaj, nigdy nie odpowiesz za skutki swoich decyzji. Zawiń w kolorowy, szeleszczący papier Święta i nie zawracaj sobie głowy gadką czarnych ksenofobów i faszystów.

To, że przyjdą w ich miejsce inni kapłani, innego boga, który dla własnych celów, podpuszczają do zabijania, to nic. Im wolno. Mają swoją świętą wiarę i wara światu do ich praktyk i praw. Oni wiedzą, jak je uczynić niepodważalnymi I OBOWIĄZUJACYMI WSZĘDZIE I WSZYSTKICH.  A jak ktoś nie posłucha, niech widzi, jak się puszcza z dymem niewiernych. My w zaciszach swoich zaśmieconych sumień przytakniemy wszystkiemu i pozwolimy na deinstalację starych porządków z równoczesną, skuteczną instalacją nowych. A, że idzie w kierunku odebrania Stwórcy świata Jego prawa do świata, wybieramy świat świętej, powszechnej laicyzacji, która bez problemu podda się nowemu bogu. Krzyż jest fe, chyba, że ten odwrócony a wszyscy, którzy śmią publicznie się  przyznawać do Chrystusa,  to świry i dewoty. Nie bądźcie jak oni. No i czynimy w swoim życiu miejsce. Bo próżnia nie istnieje. Nasze wyparcie Boga czyni miejsce innemu bytowi. I to się dzieje naprawdę i na szeroką skalę. Tak, okrzykniecie mnie świrem i dewotem, wyzbytym tolerancji średniowiecznym ciemniakiem. Bo przecież to wy, ze swoim tolerancyjnym, oświeconym na nowe podejściem, proponujecie światu coś lepszego niż Bóg, który za ocalenie najmniejszego z nas, i każdego z osobna i wszystkich, którzy raczą skorzystać,  pozwolił się takim jak my, zabić. Ale po co próbować to rozumieć. Łatwiej ze Świąt Zmartwychwstania Boga uczynić święto króliczka, zajączka i jajeczka.

Niestety, najgorsze jest to, że ten nowy bóg, w sposób okrutny, bezwzględny i konkretny, zawiedzie nas wszystkich na bezdroża i pozostawi bez nadziei, w oczekiwaniu, że pójdziemy  śladem Judasza i w rozpaczy zrobimy to, co on. I to będzie koniec. I właśnie to fundujemy sobie, rezygnując z obecności Boga i w naszych sumieniach i w przestrzeni naszego zbiorowego życia. Walka staje się coraz bardziej bezwzględna. O Ciebie, o mnie. O nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz