niedziela, 20 stycznia 2019

Był

Musieliśmy spotkanie przełożyć. Tydzień, od poniedziałku do piątku to jakaś wariacka sytuacja, która nie wiem jakim prawem toczy się do przodu. To wszystko woła o interwencję kosmitów. Ci, z oczywistych powodów, milczą. Ot, co. Tak. Ja w tygodniu, totalnie uwikłana w temat zabezpieczania bytu materialnego sobie i ekipie, absolutnie wycinam się ze sfery nadprodukcji, jakby Marks czy Lenin rzekł. Nie mam czasu na nic. Na książkę, na kino, na herbatkę w kawiarni czy spotkanie z przyjaciółmi. Nic. System edukacji, który gówniano płaci, żąda tyle, ile dawniej pan od niewolnika, albo, jakby płacił krocie, bo się ciągle napina nowymi rozporządzeniami nieustannie w temacie, jak  potencjalnie, a więc, prawdopodobnie, niekompetentnemu i nieuczciwemu nauczycielowi kazać  udowodnić  kolejnej kontroli, że pracując pracuje a nie... siedzi w klasie i bąki zbija. Nic, tylko w tych kolejnych masach papirów prawdy szukają... Szukajcie. Nie znajdziecie. My szukamy, jak to omijać, by pracować z młodzieżą się dało, w klasach. Zamek Kafki się kłania. Albo nas wszystkich pochłania. Tyle profanum.

Jednak i Sacrum o człowieka się upomina. W różny sposób. Po Bożym Narodzeniu, przeważnie odwiedzają nas nasi pasterze. My tutaj mamy nie diecezjalnych księży, ale zakonnych ojców. I błagam, to jest tekst o moim doświadczeniu kolędy. Nie wiem, gdzie jest jak, ile kto bierze i ile czasu spędza za to, co wziął. 

Primo. To, co dajemy w kopertach, to nasza dobrowolna ofiara. Ja innej sytuacji nigdy nie przeżyłam. Żeby był jakiś cennik czy coś. Nigdy. Zawsze dawaliśmy księdzu, czy ojcu, tyle, na ile było stać budżet rodzinny. Nigdy nie zetknęłam się z żadną uwagą ze strony duchownego,  poza próbami nie-wzięcia. Tak. Co któryś rok, duchowny po prostu odmawiał przyjęcia koperty. Wskutek nalegania przyjmował ale nie zawsze. Na przykład, ostatnio, nie przyjął. I po co z nami siedział? Kto mu za to zapłacił?

Secundo. W geście dania koperty jest zrozumienie dla profanum Kościoła. Kościół to, poza sferą duchową,  budynki, pomieszczenia, infrastruktura. Osoby duchowne, jak my wszyscy, żyjąc w realnym świecie, muszą za wszystko płacić. Ich praca jest opłacana z datków wiernych. Tak to działa. Oni pracują nad formowaniem w nas chrześcijańskiego sumienia i rozwojem naszej duchowości a my ich jakoś opłacamy. Tak, jak nauczycieli czy lekarzy opłaca budżet państwa, do którego napływają fundusze obowiązkowo pobierane od wszystkich pracujących obywateli. Ile damy na Kościół, tak on potem wygląda. I, dodam, przynależąc do niego, jesteśmy zobowiązani, przede wszystkim moralnie, te datki uwzględniać w budżecie. Tego wymaga uczciwość.

Koledę przeżyliśmy, wszyscy, naprawdę jako miłe spotkanie. Szkoda, że tak mało czasu, mamy my, wierni i oni, duchowni, na takie pogaduchy przy kawie przy domowym stole. 

Dla mojej rodziny kolęda to ważne spotkanie. Przyjmując duchownego, tak naprawdę, przyjmujemy Kogoś O Wiele Większego. I tego, i Tamtego. I dobrze.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz