wtorek, 2 października 2018

Lato jesienią

Zatem, rzeczywiście, mamy tutaj miłą sposobność przeżywać lato jesienią. Rano, i pewnie w nocy,  w Evorze jest chłodniej ale po dziewiątej chłód nocy odpuszcza, klimę włącza się  na fula i, jeśli nie ma musu wychodzić, miejscowi siedzą w domu. Niektórzy z nas natomiast, siedzieć w murach będą po powrocie więc, póki co, korzystamy z możliwości zwiedzania przecudnych miejsc, by móc je pokazać na zdjątkach ale rownież przechowac w pamięci.

Wczoraj zwiedziłyśmy w trójkę kościół Św. Franciszka i mieszczacą się przy nim kaplicę czaszek. Miejsce robi mocne wrażenie. Nie pamiętam z jakiej liczby osób są to kości ale napis, widniejący przy jednym z opisów mówi o czekaniu... na nasze. Cóż. Każdemu kiedyś policzą kości. A gdzie one wyląduja, próżno zgadywać. Może w jakiejś innej kaplicy czaszek...


Dzisiaj zwiedziłysmy głównie katedrę. Można po prostu sobie po niej, dosłownie, pochodzić. Widoki  w pełnym lazurze bezchmurnego nieba,  są nie do odżałowania. Sama architektura, pomieszana stylami, daje wiele powodów do zachwytu. Ludzie takie cuda czynią. Dzisiaj, po kolejnym, minionym tysiącleciu prawie, można się wdrapać po krętych, kamiennych schodach na dach wiekowej katedry i zażywać leczących rzeczywiście duszę słońcem widoków. Czy to zdanie jest do zrozumienia?


Zażywszy kuracji, schodzimy na ogród, do którego bezpośredniego przystępu nie ma. Można za to obejrzec go sobie z dachu katedry a potem obejść wokoło dołem podziwiając nadal sztukę ludzkiej wyobraźni i kunszt ludzkiej ręki.



Na koniec udaje się nam znaleźć rekomendowaną przez Ricardo kawiarenkę, w której można się napić wybornej kawy, najlepszej na całym świecie. Lepszej niż w Eworze nigdzie nie ma i to naprawde nie sciema. Więc popijamy kawkę i  jest piknie.



Wracając, kradniemy focie sekretnym miejscom, niewidocznym na folderach agencji turystycznych.



A popatrzcie na to. Kto by nie chciał takiego wejścia do własnego domu.


 Ja tu chyba kiedys wrócę. Tyle pustych, antycznych chałup. Ąż szkoda, że puste niszczeją. A romański bruk wytrzyma jeszcze wiele.




3 komentarze:

  1. Cudowna relacja :D
    Ta wzmianka o naszych kościach przypomniało mi o tym, że w kaplicy de Ossos (czy jakoś tak) kości są wmurowane. ,,Niektórzy z nas natomiast, siedzieć w murach będą po powrocie[...]" jest dla mnie dwuznaczne, co strasznie poprawiło mi humor, o dziwo. Czyżbyśmy byli docenieni poprzez docenianie Evory? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A może nasze życie w zimniejszej zawsze Polsce, to stan hibernacji, z którego czas sie wybudzić i ... żyć, zanim kosci upomna sie o kosci:). Dzięki za koment:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne zdjęcia i fajny ich opis. Aż chciałoby się tu wszystko zostawić i do Was dołączyć. Ale to prezent od losu dla Was i widać, że bardzo trafiony. I jak tu na koniec napisać zwyczajowo "trzymajcie się ciepło"? skoro macie taki rewelacyjny klimat. Lustronega

    OdpowiedzUsuń