I tak właśnie dochodzę do sedna. Miarą człowieka jest jego postawa wobec od niego słabszych, w jakimkolwiek sensie.
Jesli uginam kark przed silniejszym i mam na fasadzie własnej facjaty nieustanne pochlebstwo wobec tego, od którego jakkolwiek zależę a bez krztyny refleksji kopię leżacego i słabszego, jestem hieną i tyle. Zobacz na psa. Nic z cech psich w psie nie jest złe ale w człowieku??? Jeśli naprawdę myślimy, że wiemy lepiej od człowieka, którego osądzamy, co byśmy zrobili na jego miejscu, to weszliśmy w fałszywą od początku sytuację. Nigdy nie będziemy na sto procent na miejscu drugiego człowieka a koszmarnie często orzekamy tak o innych, jak nigdy nie mielibyśmy odwagi orzec o sobie. I to jest słabe. Bo człowiek ma odwagę stawać do zapasów ze s o b ą a hiena ostrzy zęby na materiał totalnie bezbronny.
Przejrzałam w necie materiały na temat pewnego zdarzenia, w którym uczestniczył człowiek mi bliski. Ponieważ całe życie był uczciwy a na swoje nieszczęście również zorientowany prawicowo, teraz, kiedy znaleziono powód, by w niego uderzyć, festa hejtu przerasta samą siebie. Dałam się skusić na przeczytanie komentarzy do jednego artykułu, który sobie odpusciłam z powodów osobistych. Komentarze mi wystarczyły. Człowieka, o którego winie oficjalnie nic nie orzeczono, sponiewierano z mocą wartą lepszej sprawy. Na bazie domysłów i plotek stworzono rezerwuar wypowiedzi 'święcie oburzonych' obywateli na temat sytuacji, o której nie da się, na chwilę obecną, nic pewnego powiedzieć. I to nie ma znaczenia. Prawda, której nikt, póki co, nie zna, została zastąpiona stekiem bujd i wymysłów ludzi o widocznym uprzedzeniu do wspomnianego człowieka. Najlepsze jest to, że najgorsze w nim jest, wg tych wypowiedzi, to, że wyznaje tradycyjne wartości i jest katolikiem. Może, gdyby był gejem czy lewicowo zorientowanym liberałem, wszystko zaocznie zostałoby mu wybaczone. Niestety, przyznawał się publicznie do wiary w Boga i głosił słuszność Dekalogu. Wszystko zatem zawiodło a Bóg ze swoim Dekalogiem okazał się bujdą wyssaną z palca bo wspomniany człowiek, być może, popełnił błąd...
W tym miejscu przypomina mi się sytuacja z Ewangelii, kiedy oburzony tłum żądał ukamienowania nierządnej kobiety. Co za standardy. Dzisiaj przyznano by jej najwyższą nagrodę a nie żądano śmierci. Ale wtedy tylko Jezus miał tę odwagę, by odprawić 'wiedzących lepiej' , usiąść koło 'winnej' i przemówić do niej tak, jak nikt dotąd. Tak, że potem wstała i poszła z dumnie podniesionym czołem w nowe życie.
Hieny. Odpuśćcie. Dajcie czasowi czas. Niech człowiek ma szansę do obrony. Może wcale nie jest winny. A jeśli nawet, to kto z was pierwszy rzuci kamieniem? Uważajcie, by nie wrócił rykoszetem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz