Ludzie. Musimy się zacząć bronić. Weszłam na fejsa. Jest to miejsce specyficzne. Wielu z nas korzysta z niego jak z pewnego okna na świat. Ułomnego, ale, póki co, w zasadzie da się napisać, co myślisz i tylko frazy jawnie nietolerowane przez algorytmy Zuckerberga czy kto tam to teraz ma, banuja cię. Ale jak je przechytrzysz, możesz się dosyć swobodnie wypowiadać i czerpać ze względnej wolności słowa innych.
Natrafiłam akurat na wypowiedzi dotyczące rządu. Wydaje się, że do publicznej świadomości, a więc, sumarycznie do świadomości znaczącej liczebnie części społeczeństwa, docierają pewne niepokojące zjawiska, występujące ze strony tegoż. Tusk jawi się jako lider niepolskiego rządu, niezainteresowany losem Polaków, za to z bandyckim stylem traktujący swoich nie-sojuszników. Jego ministry i ministrowie to jakieś dziwne, niekompetentne towarzystwo, jawnie ignorujące charakter społeczeństwa nad którym władzę wyrwało. Miałeś PiSie złoty róg. Ale nie masz już.
Weźcie tę od edukacji. To jest jakaś kompletna ignorantka w kwestii środowiska, którym aktualnie zarządza. Wypierdoliła z programu nauczania większość istotnych w 'tym kraju' treści łącznie z religią, dla której wyznaczyła jedną godzinę tygodniowo, łącząc kilka roczników w jedną klasę. Ta pani się nie zna na podstawach psychologii rozwoju, nie rozumie społeczeństwa, w którym istotna część to ludzie wierzący, nie rozumie, czym jest konkordat i w jaki sposób kształtuje się współpracę różnych podmiotów dla dobra obywateli. Listę niekompetencji tej pani można mnożyć. I nie twierdzę, że się upieram przy dwóch lekcjach religii i to w szkolnym budynku. Nie. Sama jako dzieciak chodziłam do salki przy kościele, była jedna godzina i wystarczało. Chodzi o styl. Ignorancki, nie liczący się z podmiotami społecznymi. Na szczęście pojawiają się głosy ze środowisk prawniczych, które zadaja tutaj istotne pytania. Rządzenie resortem publicznym to nie własne poletko, w którym uprawia się co chce, tylko praca najemnika dla podmiotu, jakim jest społeczeństwo. Społeczeństwo cię wynajęło, płaci ci pensje i masz go słuchać. A nie wypierniczać WDŻ i wprowadzać coś na kształt edukacji zdrowotnej. Tak, tak. Przejrzałam propozycje. Dla tej pani edukacja zdrowotna to szerokie spektrum seksualizacji dzieci. Poklikajcie. Znajdziecie. Niedługo twoje dziecko będzie zmuszane do inicjacji seksualnej na zajęciach w szkole. Przyjdą edukatorzy i pokażą, co i jak. Nie mów, że nie wiedziałeś. Władzy trzeba patrzeć na łapy. Albo odwołać. Można.
I jeszcze jedno, co mnie po prostu przyprawia o zgrozę. Ta ekipa wymyśliła dwie straszne rzeczy. Nie to, że wymyśliła, tylko stare, bolszewickie praktyki nazwała po nowemu. Pierwsza sprawa, to pozornie mająca służyć bezpieczeństwu dzieci ustawa Lex Kamilek czy jakoś tak. Pawka Morozow. Poklikajcie. Uczę w szkole i to my, nauczyciele, jesteśmy pod totalnym obstrzałem władz edukacyjnych, uczniów i rodziców. I to my, nauczyciele, boimy się o bezpieczeństwo i własne przetrwanie, bo płacą nam od lat jak psom. Uczniowie są chronieni wystarczająco. Nie możesz się zamknąć w sali z uczniem na rozmowę, ma być jeszcze jedna osoba. I okej. Zgadzam się. Młodzi m u s z ą być chronieni n o i S Ą. Poczytajcie statuty szkół, poczytajcie regulaminy, przestudiujcie istniejące procedury. Ustawa Lex Kamilek czyni przepaść pomiędzy podmiotami zaangażowanymi w proces edukacyjny, generując nieufność i podejrzliwość. Uwieńczeniem tych bolszewickich praktyk jest wymyślenie instytucji 'sygnalizatora'. To słowo można wymienić na inne, znienawidzone w społeczeństwie polskim w okresie przejmowania Polski przez sowieckiego 'brata'. Jednak Polak na Polaka donosił i to ma się dziać legalnie a wręcz taką funkcję wpisuje się jako obowiązkową w środowisko pracy.
Z czym się to wszystko wam kojarzy???
Mi się to kojarzy parszywie. Wychowałam się w urojeniach socjalizmu i jak runęły, to miałam nadzieję, że na dobre. No nie.
Lenin, Marks i Engels zawsze żywi. Nie wiedzieliście?
No to się bójmy, donośmy na siebie albo się w końcu ruszmy.







