Nie pierwszy raz byłam na ślubie. Może i nie ostatni.
Nie wiedziałam wcześniej, że pójdę, bo nie znam dobrze pary.
Taka para, ona i on. On trochę bardziej znajomy, bo z synem niegdyś uczony. Ona się pojawiła potem i tak go przywiodła ku sobie.
Kupiłam portugalskie wino i naprędce życzenia skleciłam.
Siadłam w ostatniej ławce i dałam się ponieść sytuacji.
Posługiwał dziś między innymi Miro
a to, co rzekł mnie zachwyciło.
Skradnę jego opowieść
i po swojemu opowiem.
Przy okrągłym, suto zastawionym stole niebo i piekło się dzieją.
Wokół, wyposażeni w za długie sztućce, uczestnicy siedzą.
W piekle wszyscy są głodni bo nie da się tak siebie nakarmić samego.
W niebie wszyscy są syci bo każdy karmi drugiego.
Gosi i Patrykowi, z serca życzę za długich łyżek przy okrągłym stole
w doczesności i po drugiej stronie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz