czwartek, 12 kwietnia 2018

O się trzymaj

Nie. Nie mogę włączonego telewizora. Robię się chora. Ten timbre prezentatora. Won. 

Poza tym, życie, ta małpa przebrzydła, nie pieści. Nie pitoli się z nikim. Ci, których kochamy, mają jeszcze fantastyczniej. Świadomość, że owszem, zbija z nóg. 

Wróciwszy  do domu, nie znajduję spoczynku w niczym. Wszystko sprawia, że na nogach  do późnego wieczora. Słowa nie trafiają w cel a skargi brzmią jak puste dźwięki.  Ale ja nie taka młoda jestem, żeby  na stojąco przez większość doby fikać. A tu telefon, że ... A tu jechać tam i tu. O, mam czym a narzekam. Grzech. 

OK. Przeżyję noc i kolejny dzień. Wrócę do domu. Prześpię się i moja jest przestrzeń i czas i się nie boję was.

Upiory przebrzydłe śmierci. Nie. Nie powalicie mnie. 

Że się zwarła z życiem, nie znaczy, że wygra. Odbiera, owszem, nam radość i wpędzić potrafi w dół. Ale nie ma nade mną mocy. Nie ma, choć moc jej straszenia brzmi. 

To tyle. Motyle. 

Wiosna radosna i cień. Nie. 

Bóg ukryty głęboko i demon zewsząd drażniący.

Strach. Rozkład.  Śmierć.

Zmartwychwstanie.

Ku niemu wszelkie przepotwarzanie. 

Tyle. 

Zjedzmy pizze i idźmy spać. 

Może będzie koleny dzień a może na wieki sen.

Kto wie. 

O. A tu jeszcze stamtąd fon. Śpijmy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz